Pierwsze
chwile z noworodkiem w domu nie są łatwe. Pamiętam jak dziś kiedy przywieźliśmy
małą Julkę do domu, ona była taka nieświadoma niczego, bezbronna, cichutka.
Leżała sobie niewinnie w łóżeczku owinięta kocykiem w motylki. Była piękna,
pachniała tak noworodkowo i poza naszym zmęczeniem wszystko wydawało się być
bez zmian.
Od czasu do czasu tylko coś tam zapłakała. Każdy jej płacz wydawał się być taki sam. Ciężko było odgadnąć co ona che nam przez to powiedzieć. Mokra pielucha? Głodna? Chce się przytulić? Prawie na oślep zaspakajaliśmy jej potrzeby byle tylko przestała płakać.
W
nocy spaliśmy przy zapalonej lampce (notabene w dalszym ciągu tak robimy), żeby
widzieć ją zaraz po przebudzeniu. A budziliśmy się co dwie godziny reagując na
każdy jej pisk, ruch, czy przekręcenie.
Próbowaliśmy
wdrożyć stałe rytuały albo raczej charakterystyczne momenty dnia takie jak
kąpiel, karmienia, usypianie. Mało czasu wolnego, skupienie się na potrzebach
dziecka…i tak naprawdę powoli docierało do mnie , że całe moje życie uległo
zmianie, bo Julka już będzie na stałe z nami. Już będziemy nie dwu a trzy
osobową rodziną.
Nie
było łatwo w szczególności kiedy po nieprzespanych nocach marzyliśmy tylko o
tym, żeby choć na chwilę się zdrzemnąć. A Julcia wtedy chciała się bawić albo
nosićJ
Ale
czas płynie jak oszalały. Aż nie mogę uwierzyć, że już 4 miesiące za nami.
Teraz dopiero widzę, że czas to pojęcie względne. Ledwie powracam już myślami
do czasów sprzed ciąży kiedy miałam tego czasu wolnego mnóstwo dla siebie.
To,
co na początku wydawało mi się trudne i skomplikowane – stało się
codziennością. Był to okres niesamowitych zmian w życiu. Pierwsze karmienie,
tragedia w pieluszce z którą trzeba było sobie radzić, pierwszy spacer z
wózkiem, pierwszy uśmiech dziecka to wszystko sprawia, że człowiek zupełnie
inaczej patrzy na życie. Tak naprawdę ten mały człowieczek, który pojawił się
na świecie przewartościował wszystko. Czas leci bardzo szybko, nasza Julka
zmienia się praktycznie z dnia na dzień, a my próbujemy uchwycić każdą niepowtarzalną chwilę z naszą córeczką. I jedno jest
pewne – macierzyństwo zmienia! Na lepsze! Już nie mogłabym sobie wyobrazić
czasu bez niej.
0 komentarze: