5 sposobów jak odzyskać wewnętrzną równowagę

By | niedziela, października 18, 2015 Zostaw komentarz
Życie na urlopie macierzyńskim nie jest usłane różami. Czasem zdarzają się gorsze dni, potęgowane przez zmęczenie, niewyspanie i znużenie. Najchętniej wtedy zostałabym cały dzień w łóżku, albo przynajmniej poleżałabym pod kołdrą do 7:00 (marzenie)
Niestety przy tak małym dziecku nie jest to możliwe. Człowiek musi funkcjonować według planu dnia malucha, a co za tym idzie po pewnym czasie ma już dość.

urlop macierzyńskiZdradzę wam kilka moich sposobów jak odzyskać wewnętrzną równowagę i znów cieszyć się tym okresem. Kolejność nie ma tutaj żadnego znaczenia. Robię to na co akurat mam w danej chwili ochotę.

1) Biorę relaksujący prysznic. Tylko nie taki jak codziennie, w pośpiechu.
Najlepsze do wykonania w weekend, kiedy mąż może zająć się dzieckiem. Proszę go wtedy, żeby mi nie przeszkadzał. Dobrze jest wyczuć taki moment kiedy dziecko zasypia, jest najedzone i spokojne. Włączam wtedy zapachowe świece w łazience, puszczam ulubioną muzykę i biorę prysznic. Do tego zapachowy olejek do kąpieli, jakiś balsam do ciała, dobra odżywka do włosów. Godzinka takiego łazienkowego seansu tylko dla mnie, bez pośpiechu i człowiekowi od razu robi się lepiej.

2) Sprzątam. Wysyłam męża na spacer z Julką, ewentualnie proszę rodziców żeby zajęli się dzieckiem a ja wtedy ścieram kurze, zamiatam, myję, układam, wyrzucam niepotrzebne rzeczy i myślę co by tu zmienić, dodać, przestawić żeby było ładniej. Sama świadomość,  że jest tak czysto, że wszystko jest uporządkowane nastraja pozytywnie i przywraca równowagę.

3) Przytulam się do mojego męża. Tak po prostu. Od razu mi wtedy lepiej.

4) Idę pobiegać. Oczywiście jeśli pogoda temu sprzyja. Tak jak wcześniej trzeba zorganizować męża/ lub kogoś kto zostanie przy dziecku. Robię dwie rundki wokół ulicy przy której mieszkamy. Trochę ruchu na świeżym powietrzu to zarówno coś dla ciała, jak i dla ducha.

5) Gotuję. Staram się wyżyć w kuchni. Wymyślam sobie coś pysznego do jedzenia i to robię. Kroję, mieszam, doprawiam, próbuję. A potem razem z mężem delektujemy się nowymi smakami.

Tak naprawdę najważniejsze w tym wszystkim jest to, żeby choć na chwilę móc oderwać się od codzienności.

A wy macie swoje sposoby na gorsze dni?


Nowszy post Starszy post Strona główna

0 komentarze: